Forum Wiara. Strona Główna Wiara.
Forum ludzi wierzących w Boga.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Czy ja jeszcze zyje???

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Wiara. Strona Główna -> Problemy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Śro Mar 16, 2011 20:30    Temat postu: Czy ja jeszcze zyje??? Zmień/Usuń ten post

Witam
Trafiłem tu bo mam problem ostatnio, prawie zawsze byłem skomplikowany i moje zycie od prawie 2 lat jest bardzo dziwne. Wszystko przez te mysli, które wpychaja mi sie do głowy. W czerwcu ubiegłego roku zachorowałem na psychoze i wyleciałem z pracy. Moim głownym problemem było pytanie czy zyje. Mój umysł wszystko saobie poskladal do kupy i "twierdził" ,ze nie zyje. Komu tu wierzyc jak nie swojemu rozumowi, jednak było we mnie cos, ze wierzylem ze zyje i dlatego trafilem do szpitala. Od tego czasu troche sie poprawiło. To znaczy zaczalem myslec o studiach, o pracy nie myslalem, gdyz chcialem sie przygotowac lepiej do studiow. Jakos to zycie mi lecialo, co prawda moje zycie nie bylo nie bylo jakies bardzo zywe ale jakos zylem. Ostatnio jednak temat czy zyje do mnie powrócił. Chodzi mi o to, ze mój umysl znowu nad tym mysli i chce mnie przkonac ze nie zyje. A pytanie dlaczego tak mysle skoro pisze tego posta. Naczytalem sie w necie wiele artykułow, ze smierc to nie jakies miejsce tylko stan swiadomosci. No i to by sie zgadzalo. Bo ja tak jakby nie zyje. Nie potrafie gadac normalnie z moimi bliskimi np z siostrami, mam przy nich pustke i nie wiem co mam powiedziec. Jedyny kontakt dobry mam z matka, ona mnie jakos rozumie i jeszcze jej ma smiałosc mówic o moich problemach. Siostrom nie gadam o moich problemach, a innych tematow to ja nie potrafie wymyslec. Z dziewczyna jeszcze jakos mi sie uklada, mowimy sobie ale tez czasem ciezko mi jest cos przy niej wymyslec. Jestem strasznie zamkniety w sobie i ten brak moich reakcji zewnetrznych odbieram jako bym nie żyl. Nie jestem moze dobra osoba, nie potrafie myslec o innych, raczej ciagle zyje w swoim swiecie. to, ze jestem nie za dobra osoba jeszcze bardziej mnie umacnia, ze nie zyje, ze to moja kara za to jaki byłem. Co prawda po wyjsciu z zakladu poszedlem sie wyspowiadac i mi ulzylo ale nadal nie uwazam sie za dobrego czlowieka. Skoro nie potrafie mowic to jak moge komus wspolczuc, pomoc, no jak??? Ze swoimi najblizszymi nie potrafie normalnie przegadac, jestem tak zamkniety w skorupie, ze fakt, ze jestem w piekle wydaje mi sie mozliwy. No i to nieustanne cierpienie psychizczne, nie czuje sie dobrze ze swoimi myslami, po co je mam, chcial bym sie ich pozbyc a nie mam jak. Coz w umusle sprzeczaja mi sie dwie prawdy, ze zyje i ze nie zyje. Widze argumenty za tym i za tym ale tak okropnie sie czuje z tym wszystkim. Prosze o jakies porady czy ja jeszcze zyje, czy jestem na drugim swiecie w swoim umysle, bo juz sam nie rozumiem okreslenia piekla. Skoro ma takie mysli to jak ja w zyciu sobie poradze, gdzie trzeba myslec o przyziemnych rzeczach i jest wiele problemow ktore trzba rozwiazywac. Jest na pewno wielu ludzi, ktorzy wiedza co to zycie a co to smierc, szukam odpowiedzi i nie wiem gdzie szukac.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kamanlw




Dołączył: 16 Mar 2011
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10

PostWysłany: Śro Mar 16, 2011 21:06    Temat postu: ps

No i dodam, ze 2 razy mialem fizyczne poczucie ze umarlem. Pierwsze w wakacje 2009, gdy zatrulem sie marichuana. Mialem wtedy poczucie, ze siegam szczescia, jakim jest Bog ale w ostatniej chwili zostaje mi to zabrane. Bylo to tak prawdziwe, ze ciezko opisac to slowami. Po prostu czulem to szczescie i pozniej pustke. Myslalem ze umarlem, ze jestem w piekle. Ze moim pieklem pozostanie moj pokoj i niemoznosc porozumienia sie z kimkolwiek. Przeszlo mi gdy sie rano obudzilem ale w pracy bylem jak duch, nie moglem normalnie rozmawiac, nie moglem sie skupic i w moim srodku robily sie okropne rzeczy. Nie dawalem sobie rady z moimi myslami. Drugi raz na wakacje w 2010. Incydent z moja dziewczyna na dyskotece, kiedy mialem mysli, ze chce mnie zostawic, ze sie ze mnie smieje, ze odkryla moja pustke. Balem sie bardzo tego, ze odkryje moja pustke i to doprowadzilo mnie to momentu kiedy lezalem w lozku i pisalem o moim zyciu, wiele pisalem ale jedno pamietam, ze napisalem, ze nie wierzyłem w Boga i pozniej fizycznie poczulem jak moje cialo opuszcza dusza. Moja klatka sie wygiela do przodu i tak jakby wyzianalem ducha. I tak trafilem do zakladu. Najpierw chcialem sie zwolnic z pracy ale udalo sie mi sie to odkrecic i bylem na chorobowym a od tego czasu juz nic nie jest takie jak kiedys. zaraz po odejsciu z zakladu mialem dosc dobre mysli, ze mi sie uda, ze pojde na studia ale im dluzej tym mam gorsze mysli i zaczynam wierzyc ze nic mi sie nie uda. Nie wiem jak z tym wszystkim sobie poradzic, najgorsze sa mysli, ze jednak moge niezyc i byc w swoim piekle, ktore sam sobie stworzylem na ziemi. Moim pieklem jest moj umysł, ktory mnie dobija. Przeraza mnie fakt, ze nie moge z siebie wiele wydobyc. Kiedys bylem taki sam ale dobrze mi sie zylo i potrafilem sie cieszyc z drobnostek. Teraz przychodzi mi to z wiekszym trudem. Matka mi dzis powiedziala, ze jestem smutny, to fakt jestem smutny w srodku a zlo jest ponure, nie potrafi sie cieszyc. Czy jestem zly i juz do niczego sie nie nadaje??? Tak ogolnie jestem smutny ale przy dziewczynie potrafie sie na swoj sposob otworzyc i jakos sie cieszyc. No i wlasnie boje sie, ze jak taki bede to i ona mnie rzuci. A ja jej zaufalem i ciezko by mi bylo znalesc druga taka osobe, przy ktorej czul bym sie dobrze. Nie chcial bym jej stracic, a z drugiej strony po co jej zyc z takim "porąbańcem". Ostatnio mi napomniala, ze chce przechodzi jej mysl o rozstaniu i to mnie dobija ale jeszcze nie znam szczegołów. Pomocy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Incognito




Dołączył: 08 Cze 2015
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10

PostWysłany: Pon Cze 08, 2015 15:30    Temat postu:

To są czasy końca i lekko nie będzie bo zły się wścieka. Kontroluj czy to są Twoje myśli czy jego jak jego to nie myśl proste, skupiaj się na Bogu maksymalnie i nie myśl tyle. Masz Biblię to czytaj tam są rady. Ja też mam bałagan ale staram się go ogarniać, skoro przykazanie mówi "6 dni będziesz wykonywał wszelką pracę, ale 7 dnia jest szabat", to idę do pracy i nie muszę się zastanawiać nad tym co robię i czy robię to co powinienem teraz robić.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Incognito dnia Pon Cze 08, 2015 15:30, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Bernard Giermek




Dołączył: 30 Sie 2016
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10

PostWysłany: Wto Sie 30, 2016 11:16    Temat postu:

Polecam modlitwę, sakramenty, kierownictwo duchowe. Tutaj na forum choćbyśmy się bardzo gimnastykowali to nie pomożemy. Zbyt skomplikowane to, żeby dawać jakieś porady.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Wiara. Strona Główna -> Problemy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Możesz zmieniać swoje posty
Możesz usuwać swoje posty
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin